wtorek, 29 stycznia 2013

Farbowanie wełny

  Szukam od jakiegoś czasu cieniowanej turkusowej włóczki. Taniej. Tzn. w granicach 15-18 zł za 100 g motek. Nie ma...Nie patrzę w sklepach internetowych, bo przy zakupie 1-2 motków z przesyłką i tak bardziej opłaca się kupić na miejscu. Łażę po tych pasmanteriach. Pytam. Nic...Wpadły mi w oczy barwniki do tkanin. Ale tylko do bawełny i jedwabiu, do wełny też nie ma...Idę Grunwaldzką. Patrzę-sklep dla plastyków. W starej kamienicy, z pięknymi zdobionymi drzwiami, z klamką w kształcie lwa. Olśniło mnie! Może tu będą barwniki do wełny? Były! Kupiłam 3 sztuki: granat, ciemna zieleń, turkus. W piątek wieczorem zabrałam się do pracy. Do farbowania użyłam 100 % wełny, mocno skręconej, 4 nitkowej i dość grubej. Pochodziła z zapasów pawlacza a kiedyś pewnie była swetrem. 
Wskazówki czerpałam z tego bloga.







  Pierwszy wynik nie zadowolił mnie, ponieważ oryginalny granat i mojej produkcji turkus zlały się praktycznie w jedno. Za mało dodałam zielonego i nie było w ogóle widać różnicy w odcieniu. Jednak po wysuszeniu, przewinięciu na kłębek i zrobieniu małej próbki-okazało się, że mimo, iż wełna jest bardzo ciemna, to nie wygląda najgorzej :)


   W sobotę podjęłam drugą próbę. Tym razem nawinęłam wełnę na maksymalnym rozstawie motowidła i podzieliłam na 4 równolegle "pęta" Zależało mi na jak najdłuższych pasmach w jednym kolorze. Farbowałam, wkładając całe pęto do miseczki. Widać było jak wełna chłonie barwnik a w miseczce zostaje odkolorowana woda :) 




  Niestety również tym razem nie byłam zadowolona z efektu. Barwniki zbyt mocno rozcieńczyłam i 3 części wyszły mi praktycznie w jednym, seledynowym kolorze. Po wysuszeniu podjęłam decyzję o dofarbowaniu jednego jasnego pęta i włożyłam go do turkusowego barwnika mojej produkcji, do którego dodałam więcej zieleni. Ostateczny efekt jest zadowalający.



  W tej chwili rozdzielam kłębek na 2 razy 2 nitki, bo chcę uzyskać cieniutką wełnę na chustę estońską. Dopiero na gotowym wyrobie  ostatecznie ocenię, czy farbowanie mi się udało :)

  A teraz muszę wracać do dłubania szalika na zamówienie-robię helisę DNA z wełny merino. Mały obłęd! Włóczka miękka i śliska, a w każdym rzędzie przekładam na drut pomocniczy po 1 lub 2 oczka. Nie muszę mówić, ile razy już łapałam "pospadane" oczka :) Szalik niby nieduża rzecz, ale strasznie wolno mi się robi...

 Pozdrawiam wszystkich zaglądających i zachęcam do komentowania!

Orka



1 komentarz:

  1. podoba mi się bardzo Twoje farbowanie wełny. efekt też ciekawy a po wykonaniu pewnie będzie rewelacyjnie wyglądać. Czekam na wyniki dziergania, może sama zdecyduję się na taki eksperyment...:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń