Te 2 łapki do garnków zaczęłam szyć chyba ponad 10 lat temu. Przeleżały ten czas w kawałkach na dnie szafy. Dziś dokończyłam zszywanie, przepikowałam okręgi i obszyłam lamówką. Nie cierpię tej ostatniej czynności. Lamówka się ściąga, na rogach podwija nie w tę stronę, co trzeba, igła bije w miejscu i robi supły od spodu-muszę potem w 15 miejscach poprawiać ręcznie...Chyba wiem już, dlaczego to leżało tak długo :(. Planuję uszyć następne łapki i podkładki pod talerze-ale tym razem będę cwana :) (zgapiłam na innych blogach)-narożniki zrobię zaokrąglone, powinno być łatwiej.
Pierwotnie elementy zszywałam ręcznie, wtedy nie miałam jeszcze porządnej maszyny. Widać niedociągnięcia i krzywizny :) Również sam środek nie bardzo mi się udał, ponieważ miniaturowe hafty na kanwie są dodatkowo naszyte na bawełniany prostokąt. Już nie pamiętam, dlaczego zrobiłam to akurat w ten sposób-może nie miałam więcej kanwy, tak aby wystarczyło na cały środek? Są to pierwsze łapki do garnków jakie w życiu uszyłam (i jedyne, jak do tej pory)-myślę, że z każdym następnym kompletem będzie lepiej :)
Przy okazji robienia zdjęć wpadłam na pomysł wykorzystania starego syfonu. Odkopałam go w piwnicy, częściowo udało mi się odszorować 20 letni brud, niestety nie dałam rady odkręcić zapieczonego korka i w środku nie mogłam umyć, mam nadzieję, że zbytnio nie rzuca się to w oczy. Sama głowica jest pożółkła ze starości, nic więcej nie da się z tym zrobić.
Dziękuję za uwagę :)
Orka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz